Motyw tonącej Ofelii zawsze inspirował artystów. Sadząc po ilości obrazków w Internecie przedstawiających rozmaite topielice, mam wrażenie, że temat ten staje się coraz bardziej popularny wśród młodych grafików. Malunki, o których mowa, to najczęściej mniej lub bardziej udolne próby digital paintingu (malarstwa cyfrowego). Warto zatem sięgnąć do źródeł i przyjrzeć się bliżej pierwowzorom.
W tradycyjnym malarstwie najbardziej znanym wizerunkiem Ofelii jest obraz Johna Everetta Millaisa. Zanim przejdę do szczegółowego opisu obrazu, kilka słów artyście. Był jednym z najbardziej płodnych malarzy angielskich drugiej połowy XIX wieku. Już od najmłodszych lat wykazywał zdolności artystyczne, a w wieku lat jedenastu podjął studia w londyńskiej Akademii Królewskiej, gdzie ze względu na bardzo młody wiek nazywano go “The Child” (Dzieciak). Na studiach poznał Dante Gabriela Rossettiego i Williama Holmana Hunta i wkrótce założył z nimi Bractwo Prerafaelitów. Millais malował portrety i sceny rodzajowe, a pierwszy większy sukces przyniósł mu właśnie obraz pt. „Ofelia”, który wystawił w 1852 roku. Zainspirowany fragmentem Hamleta przedstawił na swoim obrazie samobójczą śmierć pięknej kobiety. W rzeczywistości sceny tej nie ma jednak w szekspirowskim dramacie. Odnoszą się do niej w czwartym akcie Królowa Gertruda i brat Ofelii, Laertes. Królowa opowiada o tym, jak Ofelia wpadła do strumienia zrywając kwiaty i powoli tonęła nieustannie śpiewając. Oto ten fragment:
Owdzie nad potokiem stoi
Pochyła wierzba, której siwe liście
W lustrze się czyste przeglądają wody.
Tam ona wiła fantastyczne wieńce
Z pokrzyw, stokrotek, jaskrów i podłużnych
Karmazynowych kwiatów, którym nasi
Sprośni pasterze szpetną dają nazwę,
A zaś dziewice w skromności je zowią
Palcami zmarłych. Otóż chcąc zawiesić
Jeden z tych wianków na zwisłej gałęzi,
Nie dość ostrożnie wspięła się na drzewo.
Złośliwa gałąź złamała się pod nią.
I z kwiecistymi trofeami swymi
Wpadło w toń biedne dziewczę. Przez czas jakiś
Wzdęta sukienka niosła ją po wierzchu
Jak nimfę wodną i wtedy, nieboga,
Jakby nie znając swego położenia
Lub jakby czuła się w swoim żywiole,
Śpiewała starych piosenek urywki,
Ale niedługo to trwało, bo wkrótce
Nasiąkłe szaty pociągnęły z sobą
Biedną ofiarę ze sfer melodyjnych
W zimny muł śmierci.
Podążając za tekstem Millais odtworzył roślinność znad strumienia ze skrupulatnością botanika. Wiele roślin przedstawionych na obrazie ma znaczenie symboliczne, np. wierzba płacząca jest symbolem niespełnionej miłości, pokrzywa – cierpienia, stokrotka oznacza niewinność, bratki nieodwzajemnioną miłość, a fiołek śmierć w młodym wieku. Złamany konar drzewa jest symbolem przerwanego w połowie życia. Pośród bujnej roślinności ciało Ofelii dryfuje z nurtem rzeki. Jej ręce rozchylają się w geście orantów, świętych w sztuce bizantyjskiej. Jej długie rude włosy wplątują się w wodorosty, a jasna twarz mocno kontrastuje z ciemną otchłanią wody i tętniącą życiem florą o intensywnych, mieniących się barwach. Jest to elektryzujący kontrast nasyconego kolorami życia i wyblakłej, bladej śmierci.
Millais podzielił prace nad obrazem na dwa etapy. Osobno namalował modelkę, a osobno pejzaż. Pierwszym etapem była praca w plenerze. Strumień, oraz otaczającą go roślinność malował z natury przez 5 miesięcy, 6 dni w tygodniu, po 11 godzin dziennie. W liście do przyjaciela narzekał, że podczas malowania bardzo dokuczały mu muchy oraz wiatr. W pierwotnej wersji obrazu, oprócz wielu gatunków roślin, znalazł się też szczur wodny, ale kiedy malarz pokazał wujowi obraz, to ten nie mógł zgadnąć co to za zwierzę (obstawiał zająca, królika i psa). Millais postanowił więc zamalować szczura i zastąpić go wodorostami.
Kolejnym etapem była praca w atelier, gdzie malował postać modelki. Pozowała mu dziewiętnastoletnia Elizabeth Siddal – przyszła żona Rossettiego. Leżała zanurzona przez wiele godzin w podgrzewanej wannie, ubrana w wytworną, ciężką suknię zdobioną srebrnym haftem. Mimo podgrzewania wody, modelka przeziębiła się i Millais musiał zapłacić 50 funtów za lekarza.
Niebagatelny wpływ na ostateczny wygląd dzieła miała zastosowana przez Millaisa technika malarska. Artysta zagruntował płótno bielą ołowiową zmieszaną z lakierem. Farbę nakładał cienkimi warstwami (laserunkami) na wilgotne podłoże, co dało dodatkowy efekt świetlistości i jeszcze bardziej uwypukliło szczegóły.
Finalny efekt był rewelacyjny. Od momentu ukończenia, obraz pokazywany był w wielu miejscach i robił wrażenie na widzach, nie umknął także uwadze Salvadorowi Dalemu. Postać Ofelii przypadła również do gustu Japończykom. W 2008 odbyła wystawa prac Millaisa w Japonii, ale zdecydowano się nie używać wizerunku topielicy w reklamach wystawy, żeby nie zainspirować młodych Japonek do odbierania sobie życia.
Śmierć Ofelii pozostaje najbardziej poetyckim opisem śmierci w literaturze. Jest również częstym motywem filmowym. Na przykład główna bohaterka w filmie Larsa von Triera pt. „Melancholia” jest pokazana w sukni ślubnej, płynąc powoli ze strumieniem.
Piękna kobieta ubrana w wytworną suknię i zanurzona w wodzie inspirowała muzyków, fotografików i twórców wideoklipów. Dobrym przykładem będzie teledysk “Down by the Water” i okładka płyty “To Bring You My Love” PJ Harvey. Za zdjęcia odpowiedzialna była Maria Mochnacz. Piosenkarka ubrana w satynową, czerwoną suknię, buty na obcasach i w pełnym makijażu tańczy pod wodą. Ten psychodeliczny teledysk był nominowany w 1995 roku do prestiżowej nagrody MTV Video Music Awards. Moim zdaniem warto go obejrzeć ze względu na świetne zdjęcia i muzykę.
Jeszcze bardziej znanym i godnym uwagi teledyskiem inspirowanym postacią Ofelii jest “Where the Wild Roses Grow” Kylie Minoque i Nicka Cave’a. Jest to jakby ożywiony obraz Johna Everetta Millaisa.