Mistyczna sztuka Christiana Verhelsta

Najbardziej pociągającym aspektem w studiowaniu sztuki jest dla mnie odkrywanie nowych, wcześniej nieznanych dzieł i ich twórców. Nie mam tu na myśli najmłodszego pokolenia, tzw. młodej sztuki, a dojrzałych artystów. Jednym z takich moich odkryć jest Christian Verhelst – znakomity belgijski artysta, o którym na próżno szukać informacji w książkach lub w Internecie. Samouk? Nie. W latach 80. studiował na Królewskiej Akademii Sztuk Pięknych w Gandawie. Potem przeniósł się na flamandzką prowincję, gdzie żyje i tworzy z dala od zgiełku wielkich miast, a także z dala od rynku sztuki, dużych galerii, krytyków, kuratorów i wernisaży.

Jego twórczość można nazwać sztuką duchową, mistyczną, ale nie religijną. Jest artystą kontemplacyjnym. Jak sam o sobie mówi, zaczyna pracę od procesu myślowego, próbując stworzyć równowagę między umysłem, wyobraźnią i uczuciem podczas tworzenia. Inspirują go teksty filozoficzne, mitologia oraz fizyka kwantowa. Jeśli chodzi o wpływy twórczości innych artystów, z pewnością są mu bliscy Mark Rothko, Clyfford Still oraz Piet Mondrian – właśnie ze względu na ich postawy twórcze i duchowość. Co się tyczy warsztatu, to fascynują go rysunki Augusta Rodina i Alberto Giacomettiego.

Christian Verhelst uprawia malarstwo, rzeźbę, ale najchętniej wyraża się w rysunku. Jest autorem setek abstrakcyjnych rysunków w technice mieszanej na papierze. Używa ołówka, kredek, węgla, długopisu. Gamę kolorystyczną zawęził do czerni, bieli, szarości i akcentów błękitu, mocnej ultramaryny lub turkusu. Formy przedstawiające zaczął stopniowo redukować do sugestywnych znaków i symboli. Siła działania rysunków Verhelsta tkwi zarówno w mocnej, skondensowanej formie graficznej, jak i w ich niezwykłym ładunku symbolicznym.

W jego rysunkach istnieje napięcie między liniami. Linie tworzą rytmy i układają się w fale. Fale emitują energię. W niektórych pracach linie obracają się lub wiążą się w pętle, które następnie rozchodzą się. Wyraziste kreski i mocne formy kontrastują z delikatnymi liniami i subtelnymi przejściami tonalnymi. Niektóre formy rozchodzą się z ciemności w kierunku światła, inne duplikują się, tworząc kolejne. Artysta często stosuje złudzenia przestrzeni, zupełnie jakby chciał uchwycić czas i nieskończoność. W rysunkach Verhelsta bardzo istotna jest nieskończoność linii, ich ruch obrotowy i falisty, który nie ma ani początku, ani końca. Dla mnie rysunek to katharsis – mówi Verhelst.

Z nieświadomości powstają formy, enigmatyczne znaki związane z tym, co artysta nazywa pierwotną sytuacją, z której wszystko powstaje. Verhelst traktuje rysowanie jak wizualny dziennik, służący do wyrażania uczuć i myśli. To jego codzienny rytuał, który pozwala mu budować własny język plastyczny. Rysuje w półmroku swojego studia, gdzie są tylko dwa małe okna. Czas płynie obok. Według Verhelsta dzieło sztuki powinno zawsze wywoływać pewną niematerialną alienację.

Zdecydowana większość dzieł Verhelsta, to prace czysto abstrakcyjne, nieprzedstawiające, ale w niektórych rysunkach, zwłaszcza tych wcześniejszych, pojawia się zarys ludzkiej sylwetki. Najczęściej jest to postać ludzka przesłonięta promieniami rentgenowskimi. Zastosowanie negatywu rentgenowskiego obrazującego ludzką sylwetkę ukazuje człowieka w obliczu ulotności swego istnienia. Życie i śmierć są blisko siebie – łączą się ze sobą w rzeczywistości i w obrazie.

Niektóre cykle prac Verhelsta są inspirowane teorią pól morfogenetycznych Ruperta Sheldrake’a. (gr. morphe – forma, kształt). Sheldrake utrzymuje, że wszystkie systemy samoorganizują się poprzez pamięć poprzednich systemów danego typu (komórki, kultury) przekazywaną międzypokoleniowo. Powtarzalność form nie wynika z ogólnych praw biologii czy chemii, ale jest zależna od stanów poprzednich. Zgodnie z teorią Ruperta Sheldrake’a , każda rzecz ma pole morfogenetyczne, z którego wywodzi swoją formę, strukturę i porządek. Takie pole jest jakby rodzajem pamięci, wzorem zasady kształtowania. Verhelst nie uznaje poglądów Sheldrake’a za pewnik, ale są dla niego inspiracją do twórczości artystycznej. 

Verhelst uważa, że jego rysunki są nośnikami pamięci, zamykają dla niego rodzaj świadomości. Artysta mówi: Nigdy nie kupuję papieru w sklepie. Nowy papier nie ma magii. Znajduję mój papier rysunkowy na pchlim targu, wyrywam niezadrukowane arkusze ze starych książek, używam starych kart. Takie arkusze papieru są często odbarwione, żółtawe z rdzawymi plamami. Były one dotykane przez wielu czytelników, a czasami robiono na nich notatki. Taki papier ma pamięć, w pewnym sensie jest już polem morfogenetycznym.[1]

Sztuka Verhelsta ma ciągły, aczkolwiek cykliczny charakter. Niektóre motywy i symbole znikają, aby pojawić się później. W jego pracach odnajdujemy motywy kosmiczne, mistycyzm natury, ślady teorii naukowych, formy organiczne lub motywy techniczne. Wszystkie te prace są tajemnicze, intrygujące i mają poetycką atmosferę nieskończoności.

Prace Christiana Verhelsta były prezentowane na wystawach sztuki współczesnej w Galerii Retroavangarda w Warszawie.

tekst Anna Kłos

[1] Na podstawie wstępu do katalogu autorstwa Bert Popelier, wydanego przez Galerie William Wauters, Oosteeklo, 2001.

Christian Verhelst
Christian Verhelst
Christian Verhelst
Christian Verhelst
Christian Verhelst
Christian Verhelst
Christian Verhelst
Christian Verhelst
Christian Verhelst
Christian Verhelst
Christian Verhelst
Christian Verhelst
Christian Verhelst
Christian Verhelst
Christian Verhelst
Christian Verhelst
Christian Verhelst
Christian Verhelst
Christian Verhelst

 

Scroll to Top