Myśleć, że Dada w ogóle kiedyś umrze jest niedorzecznością. Dada zawsze na nowo się ukaże tak czy inaczej, zawsze gdy nagromadzi się zbyt wiele głupstwa.
Schwitters miał rację – Dada nie umarło. Przetrwało, bo dadaizm to nie tylko jeszcze jeden kierunek artystyczny – dadaizm to postawa, światopogląd.
Dada narodziło się w Zurychu. W targanej wojną Europie szwajcarskie miasto zdawało się oazą spokoju. Nic więc dziwnego, że ściągali tu z całego kontynentu: artyści, pacyfiści, dezerterzy i rewolucjoniści. Ten międzynarodowy tygiel, pełen ludzi zdecydowanie sprzeciwiających się wojnie, okazał się znakomitym gruntem dla dadaizmu, na którym nurt ten mógł wyrosnąć i rozwinąć się do tego stopnia, że wkrótce promieniował na całą Europę, zwłaszcza na Niemcy (Berlin, Kolonię, Hanower). Równolegle rozwijał się w Nowym Jorku, głównie za sprawą Marcela Duchampa.
W Ameryce dadaizm położył podwaliny pod nowy kierunek w sztuce pop-art, natomiast w Paryżu, do którego dotarł na końcu, dał początek innemu wielkiemu nurtowi – surrealizmowi.
Dadaizm to ruch niepodobny do innych. Już choćby dlatego, że z humorem właściwym dadaistom czas jego powstania można określić, co do dnia, a nawet godziny. Można przyjąć za literaturą przedmiotu, że dadaizm narodził się 5 lutego 1916 roku, kiedy to w Zurychu, przy Spiegelgasse 1, Hugo Ball zainaugurował sezon Cabaretu Voltaire. Można też dać wiarę Hansowi Arpowi, który w specjalnym oświadczeniu napisał, że 8 lutego 1916 roku, w piątek, o godzinie 18.00, Tristan Tzara po raz pierwszy wymówił słowo „dada”.
W okresie swego apogeum dadaizm skupiał około stu liczących się artystów najrozmaitszej proweniencji. Byli wśród nich: znakomicie wykształceni malarze (Grosz, Schwitters), architekt, autor pierwszego kubistycznego budynku w Rumunii (Janco), doktor filozofii na uniwersytecie w Bonn, praktykujący psychiatra, potem artylerzysta na frontach I Wojny Światowej (Ernst), symulujący chorobę serca poborowy (Schad), technik z wykształcenia (Man Ray), zapalony automobilista, potomek kubańskich latyfundystów (Picabia); syn dyrektora kolońskiej firmy ubezpieczeniowej – Alfred F. Grünwald, z powodu zamożności przezwany przez kolegów Baargeld (Gotówka); był wśród nich też bibliotekarz (Duchamp); był nawet znany paryski bokser i ekscentryk (Arthur Cravan), który wybrał się w podróż po oceanie małą łódeczką i zaginął bez wieści. Ci artyści łączyli się w grupy, jak np. Ernst-Arp-Baargeld w Centrum W/3, albo byli skrajnymi indywidualistami jak Schwitters.
Dadaizm miał rozmaite oblicza. Podczas gdy w jednych ośrodkach królowała niepodzielnie plastyka (Kolonia), w innych kwitła przede wszystkim dadaistyczna literatura (Paryż). W momencie swych narodzin dadaizm był protestem wobec bezsensu wojny, rodzącego się chaosu i szerzej – skostniałych systemów społecznych.
„Nie chcieliśmy mieć nic do czynienia z tym gatunkiem ludzi, czy też antyludzi, którzy na lokomotywie swojego rozsądku, pędzili przez pola trupów i po nas samych” –napisze po latach jeden z animatorów ruchu Hans Richter. „Chcieliśmy powołać do życia nowy rodzaj człowieka, u boku którego chciałoby się żyć, z dala od dyktatury rozsądku, banałów, generałów, ojczyzn, narodów, handlarzy dzieł sztuki, mikrobów, przeszłości i wiz pobytowych”.
I to się w pełni udało. Dadaizm stał się bowiem nie tylko postawą kontestacyjną wobec I Wojny Światowej, burżuazyjnego społeczeństwa i jego instytucji, ale w ogóle postawą „anty”, a nawet więcej – światopoglądem. To właśnie dlatego dadaista nie musi być związany z historycznym ruchem Dada.
Postawa dadaistyczna przejawia się w niezgodzie na zastaną rzeczywistość, odrzucaniu schematów, podawaniu w wątpliwość powszechnie obowiązujących teorii; polega na weryfikowaniu uznawanych wartości. Bo dadaista jest człowiekiem wyzwolonym, ciągle odświeżającym swoje opinie i nieustającym w pracy nad kształtowaniem siebie.
Dążąc do duchowej i umysłowej swobody, wewnętrznego rozwoju, dadaista przyjmuje absurd i przypadek za naturalny porządek rzeczy, wykorzystuje intuicję i sferę irracjonalną, poszukuje sensu w absurdzie, krótko mówiąc: dadaista to wieczne dziecko pielęgnujące w sobie „dada”.
Jeśli wierzyć literaturze przedmiotu Dada skończyło się gdzieś około 1922 roku, w Paryżu. Ale nie umarło. Odnajdujemy je nadal w postawie wielu artystów, choćby egzystencjalistów z ich programowym dystansem wobec świata. „Ja się buntuję, przeto my jesteśmy” – pisał Albert Camus. Także Jean-Paul Sartre, podobnie jak dadaiści bardziej cenił sobie drogę niż cel, traktując życie jako nieprzerwany proces udoskonalania się.
Dada nie umarło. Przeszło próbę czasu, bo sceptycyzm zmusza artystów do szukania własnej, niezależnej drogi bez oglądania się na trendy, mody, tendencje. Przetrwało, bo pełne humoru i swobody podejście do twórczości daje niepowtarzalną szansę powstania sztuki niezależnej, wolnej, szczerej, „z dala od dyktatury rozsądku, banałów, generałów…”. I wreszcie dada przetrwało, bo współcześnie „nagromadziło się zbyt wiele głupstwa”.
Dzisiaj człowiek też czuje się ofiarą manipulacji polityków, a także mass mediów i tak jak za czasów dadaistów stawia sobie fundamentalne pytania o wartości: gdzie szukać autorytetów i czy w ogóle w świecie pełnym chorych układów ostały się jeszcze jakieś autorytety?
You have numerous experienced, excellent sites where to decide on, and I’m not planning to
advocate one over another.